Wczoraj wóz Drzymały zajechał do Strachówki. Miejscem spotkania było ładnie wykoszone boisko do piłki nożnej przy Zespole Szkół. Obok jest jeszcze boisko do koszykówki, miejsce do piłki siatkowej. Pełny wachlarz możliwości do gier i zabaw. Rano padał deszcz, trochę popsuł nastroje. Trzeba było „zamieść” wodę z boiska, poczekać aż wyschnie trawa. Wolontariusze jak co dzień stawili się w pełnym składzie, gotowi do prowadzenia zajęć. Czekaliśmy na dzieci. Przyszli stali uczestnicy, którzy wędrowali z nami od początku. Przyjechała z Łochowa Basia Kochanowska (pracowała w naszej szkole) z Martą i Szymonem. Wyglądaliśmy dzieci i młodzieży ze Strachówki. Dołączyło kilka osób. Powtórzyła się sytuacja z ubiegłego roku. Największa wieś w gminie i nie ma dzieci? W Rozalinie było ich aż pięćdziesięcioro.
Zastanawiam się dlaczego tak jest? Co robią w tym czasie choćby uczniowie naszej szkoły? Czyżby oferta spędzania wolnego, wakacyjnego czasu była tak bogata, że trudno się na coś zdecydować? A może działają jakieś inne mechanizmy? Nie potrafię sobie odpowiedzieć. Trochę szkoda. Nie wolontariuszy, bo oni i tak bawili się z tymi, którzy przyszli. Szkoda tych, którym zabrakło chęci i odwagi, aby włączyć się w tworzenie nowych, innych relacji, wspólnoty gminnej, szkolnej,ludzkiej.
Wszystkich, którzy nie zdążyli dołaczyć do naszego wozu zapraszam do udziału w konkursie fotograficznym. Poszukajcie wokół siebie skarbów-pięknych zakątków, kwiatów, starych drzew i budynków, przydrożnych kapliczek, pięknych starych przedmiotów. Skarby kryją się także na łące i w lesie, choćby prawdziwki zbierane o poranku, czerwona jarzębina, bociany szykujące się powoli do odlotu. Skarbem są też ludzie ze swoją historią życia i opowieściami o wsi, której nie znacie. Wyjdźcie z domu na poszukiwanie skarbów i weście udział w konkursie. Na autora najciekawszej fotografii czeka aparat fotograficzny. Zapraszam.
Art-Wóz Drzymały - Skarby mojej wioski
zajrzyj też tutaj - " - ... kolonie Caritas - Murzasichle II, 2011 - ... "
środa, 17 sierpnia 2011
niedziela, 14 sierpnia 2011
Scala i buduje
Ciężko było wstać rano. To już kolejny dzień projektowy. Widać, że wszyscy wolontariusze są już zmęczeni. Pocieszaliśmy się myślą, że dzisiejsze spotkanie jest w Zofininie, w serdecznym, życzliwym domu (i na podwórzu) pani sołtys Wiesi Ołdak.
Było przed dziesiątą kiedy dotarliśmy na miejsce. Poza nami nikogo jeszcze nie było. Czyżby dzieci nie lubiły zabaw, gier, wspólnego śpiewania? Nie, nie. Po chwili zaczęli przybywać pierwsi „odważni” ze Strachówki, Zofinina, Annopola. Dołączali do kręgu, przedstawiali się. Zaczęliśmy od nauki włoskiej piosenki (już stała się przebojem). W ten sposób nasi włoscy przyjaciele są z nami, wędrują z wioski do wioski. Kiedy dzieci poznawały nowe pląsy i gry, pani Wiesia i pani Asia tarły ziemniaki przygotowując niespodziankę. Efekt był zaskakujący. Przepyszne placki ziemniaczane ze słodkim twarogiem. „Niebo w gębie” jak powiedział jeden z wolontariuszy. To była prawdziwa uczta.
A potem wspólne śpiewanie przeplatane końcową refleksją „pomyślałem dzisiaj, że… .” Że było fajnie, wesoło, najbardziej podobał mi się „murarz”, najlepsze było jedzenie. Do wesołej gromady dołączył niewidomy pan Jan z Zofinina. Zaśpiewał kilka starych piosenek. Ma bardzo melodyjny głos, ładnie śpiewa - co zauważyli wszyscy, nagradzając śpiew gromkimi brawami.
Podzieliłam się z innymi myślą, że oto na naszych oczach, dzięki serdeczności, otwartości, gościnności Państwa Wiesi i Sylwka Ołdaków, dzieją się wspaniałe rzeczy. Dzieci i młodzież, jeżdżąc od wsi do wsi, łączy pokolenia, scala i buduje nową gminę. Europę? Świat? Kościół? Na pewno siebie samych.
Było przed dziesiątą kiedy dotarliśmy na miejsce. Poza nami nikogo jeszcze nie było. Czyżby dzieci nie lubiły zabaw, gier, wspólnego śpiewania? Nie, nie. Po chwili zaczęli przybywać pierwsi „odważni” ze Strachówki, Zofinina, Annopola. Dołączali do kręgu, przedstawiali się. Zaczęliśmy od nauki włoskiej piosenki (już stała się przebojem). W ten sposób nasi włoscy przyjaciele są z nami, wędrują z wioski do wioski. Kiedy dzieci poznawały nowe pląsy i gry, pani Wiesia i pani Asia tarły ziemniaki przygotowując niespodziankę. Efekt był zaskakujący. Przepyszne placki ziemniaczane ze słodkim twarogiem. „Niebo w gębie” jak powiedział jeden z wolontariuszy. To była prawdziwa uczta.
A potem wspólne śpiewanie przeplatane końcową refleksją „pomyślałem dzisiaj, że… .” Że było fajnie, wesoło, najbardziej podobał mi się „murarz”, najlepsze było jedzenie. Do wesołej gromady dołączył niewidomy pan Jan z Zofinina. Zaśpiewał kilka starych piosenek. Ma bardzo melodyjny głos, ładnie śpiewa - co zauważyli wszyscy, nagradzając śpiew gromkimi brawami.
Podzieliłam się z innymi myślą, że oto na naszych oczach, dzięki serdeczności, otwartości, gościnności Państwa Wiesi i Sylwka Ołdaków, dzieją się wspaniałe rzeczy. Dzieci i młodzież, jeżdżąc od wsi do wsi, łączy pokolenia, scala i buduje nową gminę. Europę? Świat? Kościół? Na pewno siebie samych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)